Kiedy wspominam o niezależności, prawie zawsze jest ktoś, kto z dumą ogłasza, że ona nie istnieje. Bo nawet jeśli byłeś w podziemiu przez 50 lat, nadal – w pewnym sensie – jesteś zależny od kogoś lub czegoś. Zgadzam się z tym, ale chodzi o to, że niezależność oznacza dla mnie coś innego. Jeśli tworzysz i pokazujesz to światu, muszą istnieć pewne zależności. Nawet jeśli będziesz się bronić na wszystkie możliwe sposoby – nie uciekniesz od tego, że zaczną się pojawiać określone oczekiwania odbiorców, a te mimowolnie na Ciebie wpłyną. Jesteś zależny: od wydawcy, organizatorów koncertów, dziennikarzy. Wszyscy pracują pod ziemią? Fajnie, ale to niewiele zmienia. W tym mikroświecie zachodzą te same procesy, co w głównym nurcie. Nie ma znaczenia, czy mówimy o miłym facecie, czy okrutnie bogatym prezesie z cygarem w dłoni. Musisz to zaakceptować.
Dlatego ten aspekt w ogóle mnie nie interesuje. Wzywam ludzi, których chcesz. Kompulsywnie słuchają, interesują się nowościami, znają jakieś (lub więcej niż trochę) historie, nie chcą zamykać się na nowe dźwięki, dyskutować, czują wielką radość, gdy mogą coś polecić – i podobnie, gdy dostają rekomendację. sami. Chcą więcej i więcej, ale nie są chciwi, agresywni, zbyt obraźliwi, skupiają się na muzyce, którą lubią, a resztę wolą ignorować; być może zatrzymują się na tym tylko na chwilę – po to, by zyskać nową perspektywę i wyciągnąć z tego pozytywne wnioski. To samo dotyczy twórców: najważniejsze jest to, aby odczuwali potrzebę przekraczania nowych granic, umiejętnie prowokowania i promowania dobrych emocji. Pieniądze też są ważne, ale nie powinny być najważniejsze iw pełni determinować wszystkie działania artystyczne. Nadal jestem naiwnym, który wierzy, że w sztuce pasja musi być najważniejsza. Drugi może spokojnie być gotówką.
Zgadzam się, że jest to bardzo elastyczna definicja, można ją sformułować na wiele różnych sposobów. I bardzo dobrze. Niezależność, o której mówię, rozgrywa się w głowie, nie ma nic wspólnego z kontraktami, reklamą, występami na stadionie. To filozofia, która gwarantuje komfort psychiczny i ciągłą potrzebę tworzenia. Chciałbym sobie z tym radzić cały czas samodzielnie.